Ułatwienia dostępu

Rozoom

A gdyby tak zjeść… wirusa!

  • Tekst: Piotr Żabicki
A gdyby tak zjeść… wirusa!

Wyobraźmy sobie, że istnieją mikroorganizmy, które zjadają wirusy oraz że takie żyjątka są bezpieczne dla naszego organizmu i… domyślacie się, co mam na myśli? 🙂

Zapodajemy sobie taką mikroflorę, powiedzmy bakteryjną. Zamieszkuje ona tu i ówdzie w naszym organizmie, czyhając tylko na różnych koronawłamywaczy i unicestwiając ich, gdy tylko się pojawią. Strażnicy by się smacznie odżywiali, a my bylibyśmy bezpieczni.

Czy to tylko fantastyczna wizja? Niestety na razie, tak.

Nauka ma dylemat z pytaniem: czy istnieją organizmy żywiące się wirusami? Nie wiadomo o tym za wiele, choć wydaje się, że w naturze każda porcja pożywnej materii ma swoich smakoszy. A np. taki SARS-COV-2 to przecież nić RNA opakowana w apetyczną białkową osłonkę. Wprawdzie to niewielka wagowo porcja, ale przecież nie każdy musi zjadać dziennie 2000 kalorii. Są organizmy, dla których drobinka pożywienia to już uczta i zapas na dłuższy czas. Poza tym wirusów są miliardy, a to już tworzy niezłą dawkę. Jeśli jerzyk (Apus sp.) potrafi doskonale funkcjonować zjadając 20 tys. komarów dziennie, to czemu – w odpowiedniej skali – tysiące wirusów nie miałyby być pokarmem jakiejś bakterii czy wrotka? I jeszcze jedno: dobrze znane są wirusy zasiedlające bakterie i prowadzące do ich unicestwienia – to bakteriofagi. Czy więc ten proces nie dzieje się w drugą stronę?

Kto kogo zjada?

Niewielki (ale jednak) błysk naukowego światła rzuciły na sprawę karmienia się wirusami badania opublikowane w czasopiśmie Frontiers in Microbiology (09.2020). Grupa naukowców, skupiona wokół Bigelow Laboratory for Ocean Sciences, przeprowadziła śledztwo, łącząc metody Sherlocka Holmesa z najnowocześniejszymi technologiami genetycznymi. Badacze przebadali tysiące komórek wywodzących się z organizmów morskich (planktonu), tworząc dla każdej z nich bibliotekę genową – bazę danych, które niesie informację o jej posiadaczu i trybie jego życia. I w tych śladach genowych natrafili na pewne anomalia.

Większość danych pochodziła oczywiście od samych mikroorganizmów, ale… w ich ciałach znaleziono także pozostałości obcych genów (swego rodzaju odciski palców). Część z nich wywodziła się od bakterii, którymi żywi się plankton, ale… były wśród nich także geny wirusów!

Metodą dedukcji i analiz genetycznych stwierdzono, że niektóre z tych wirusowych pozostałości pochodziły także od bakterii – takich, które zostały wirusem zainfekowane. Pierwotniak zjadł bakterię, którą wcześniej zaatakował wirus.

Ale znowu pojawiła się zagadka: część z wirusowych genów tych, które identyfikowały wirusa jako bakteriofaga była inna. Nie był z nimi związany ani strzępek bakteryjnego DNA. Jak to, bakteriofag w ciele pierwotniaka bez genowych pozostałości samej bakterii?

Czy była to nieznana nauce infekcja wirusowa spowodowana przez wirusy “żywiące się” bakteriami (wtedy takie wirusy działałyby na dwa fronty)? Może? Ale może też jest to ślad, świadczący o tym, że niektóre mikroorganizmy schrupały wirusa, czyniąc z niego pożywną kolację. “Chociaż dowody na dietę zawierającą wirusy można uznać za poszlakowe – pisze Mike McRea na łamach ScienceAlert – nie różni się to niczym od znalezienia ciemnych okruchów na palcach malucha w pobliżu pustego pudełka Oreo. Nikt nie będzie nas, w takim przypadku, winił za podejrzliwość”. 😉

Podobne artykuły